Muszę przyznać, że czekałam na ten film z niecierpliwością i kiedy to 21 czerwca pojawił się wreszcie w amerykańskich kinach, tegoż właśnie dnia siedziałam na widowni. Być może zbyt wiele oczekiwałam, tyle reklam, zapowiedzi no i Steven Spielberg, i oczywiście Tom Cruise, ale efekt nie powalił mnie na ziemię.

No więc mamy rok 2054 i przyszłość może być widziana, a przestępstwa są zapobiegane zanim się jeszcze wydarzą. Wszystko to dzięki trójce kobiet, które mają zdolności przewidywania i to dzięki nim możemy zobaczyć kiedy to na przykład zazdrosny mąż zabije żonę oraz jej kochanka. Tom Cruise gra policjanta, który zajmuje się właśnie bieganiem za "bandziorami", którzy tak do końca jeszcze nie wiedzą, że kogoś zabiją. Tak więc ogólnie rzecz biorąc są aresztowani za coś, czego nie zrobili, ale zrobią.

Zdjęcia są wspaniale i chyba tylko to tak naprawdę podziwiałam, zresztą pewnie twórcom filmu głównie o to chodziło, aby wywrzeć jak największy efekt wizualny. Janusz Kamiński jak zwykle zrobił wspaniałą robotę. Myślę, że Akademia Filmowa przyzna w przyszłym roku Oscara temu filmowi za efekty specjalne oraz zdjęcia. Jak najbardziej zasługuje.

Jednak co do fabuły, to nie jestem pewna. Główny bohater - Tom Cruise, cały film ucieka kiedy to "system", który w jego oczach był bezbłędny rusza za nim, i teraz to on jest winnym, który ma popełnić przestępstwo. Film jest ogólnie dobry, świetny reżyser, dobra obsada, genialne efekty specjalne. Film ma pokazywać przyszłość, ale wątpię czy za 52 lata będziemy oglądać to, co twórcy filmu nam pokazują, chyba lekko przesadzili. No i morał, oczywiście żaden system nie jest doskonały;)