Polowałam na ten film od dawna, ale zawsze był puszczany o dziwnych porach. Wreszcie wczoraj można go było obejrzeć o normalnej porze, bo o 20. Fajerwerków się nie spodziewałam, ale w pewnym momencie miałam już wyłączyć telewizor, bo elementy filmy były po prostu komiczne... Pościg za Anderton'em, jego ucieczka, wtargnięcie do mieszkań biednych ludzi (zwłaszcza do grupy uprawiającej jogę - bezcenne) i - chyba najdziwniejszy element, nikomu niepotrzebny - całująca babcia i mina głównego bohatera... Mimo wszystko wytrwałam do środka filmu i jestem zadowolona, ponieważ po przebrnięciu przez komiczne akcenty można mieć całkiem przyjemny seans. Historia nabiera tempa, trzyma w napięciu i niektóre sceny, jak na przykład ta u okulisty (abstrahując od pomyłek kulinarnych głównego bohatera) czy ucieczka z Agathą, która na bieżąco przewiduje przyszłość, są naprawdę godne uwagi. Dałabym 5, ale z uwagi na Toma Cruise'a do którego mam ogromną słabość i dla którego zawsze podwyższam oceny, daję 6. Do filmu kiedyś na pewno wrócę "przy okazji", gdy będzie puszczany w telewizji, a żadnego lepszego nie będzie.