Tak się zastanawiałem dlaczego jako fan s-f zawsze omijałem ten film, a do tego Dick! Dowiedziałem się dlaczego po tym jak obejrzałem go dzisiaj. Jest to chyba najgorszy s-f Spielberga. Z plusów to chyba jedynie sama intryga, która jakoś trzymała mnie do końca tego widowiska, ale była bardzo zagmatwana. Pełna zwrotów, które były mało ciekawe. Cała największa głupota filmu (nie wiem jak tam w książce bo na pewno dużo lepiej) opiera się o logikę skanowania oczu. Od momentu jak wykrywają że główny bohater to przyszły morderca, powinien być natychmiast tak sklasyfikowany i zablokowany w cyber świecie, ale on chodzi wszędzie i wchodzi wszędzie. W cyber świecie pełnym pająków robotów, latających super statków, samochodów, żeby zmienić tożsamość trzeba przeszczepić sobie oczy, bo nie ma soczewek i żadnych super nowoczesnych gadżetów które oszukają skaner. Zaraz po tej głupocie na drugim miejscu uklasyfikowała się zmiana wyglądu twarzy po jakimś tam zastrzyku, bohater zmienia tak wygląd, że każdy kto pracuje z nim chociaż rok z łatwością by go rozpoznał. Jednak dalej zmiana wyglądu jest bezużyteczna, bo bohater wchodzi do budynku policji jakimiś bokami, tak że nikogo nie mija, a na koniec otwiera drzwi na komisariat swoim starym okiem, bo ktoś zapomniał zablokować dostęp. Zdarza się, ale kiedy na koniec pakują go już do więzienia i siedzi w celi, to dalej używa tego oka jego żona żeby wejść sobie ot tak do więzienia. Wiele, wiele więcej takich głupot, można dopisywać się pod spodem